sobota, 24 marca 2012

Ciepło, cieplej...

Nareszcie zima odeszła i zrobiło się trochę przyjemniej, choć do ideału jeszcze daleko. Po wielu miesiącach noszenia kurtek, płaszczy, czapek, szalików i kozaków nie mogłam się już doczekać wyciągnięcia z szafy lżejszych rzeczy. Tym bardziej, że wiosenno-letnie kolekcje w sklepach już od dłuższego czasu kuszą jasnymi kolorami. Na ulicach nawet w słoneczny dzień dominują czernie, szarości, brązy i wszystkie możliwe odcienie burego. Szkoda. Nie wiem, skąd ta obawa przed jasnymi kolorami, nawet latem. A ponieważ barwy wpływają na nastrój, nic dziwnego że jesteśmy przygnębieni i rzadko się uśmiechamy.
Spodnie znalazłam w ulubionej ciucharni jakoś tak w środku zimy. Wisiały biedne wśród zwyczajnych dżinsów i nikt nie chciał się nimi zaopiekować, pewnie ze względu na kolor. Kupiłam. Leżą świetnie, a przede wszystkim są jasne i radosne. Naszyjnik jeszcze nie jest skończony. Muszę zrobić jakąś żółtą zawieszkę.








Sweter - ZARA
Spodnie - ciucharnia
Torebka - Tous
Buty - Aldo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz