wtorek, 31 stycznia 2012

Lanzarote - la isla màgica II

Tym razem o tym, co warto zobaczyć na Lanzarote. A jest tego sporo - i to zarówno dzieł przyrody, jak i człowieka.
Przede wszystkim Park Narodowy Timanfaya, który powstał na terenie zalanym przez lawę podczas trwających 6 lat erupcji wulkanicznych w XVIII wieku. Ma powierzchnię ponad 5 tys. hektarów i jest nieprawdopodobnym miejscem. Mnie poraził swoim dzikim pięknem i niesamowitą kolorystyką.


Cueva de los Verdes i znajdująca się niedaleko Jameos del Agua. To pierwsze to jaskinia - tunel, którym lawa płynęła w kierunku morza. Drugie - rodzaj groty przekształcony w kompleks użytkowy przez Cesara Manrique (o nim później). To miejsce wzbudza we mnie mieszane uczucia. Nie jestem zwolenniczką aż tak daleko idącej ingerencji człowieka w naturalne formy. Chociaż z drugiej strony, czy taki widok nie robi wrażenia?


Moim ukochanym miejscem jest jednak Los Hervideros - miejsce, w którym rozgrzana lawa wypływająca z wulkanów wpadła do oceanu, tworząc niezwykłe formy. Najlepiej przyjechać tam, gdy Atlantyk jest wzburzony - wtedy łatwo zrozumieć, skąd nazwa "miejsce, w którym wrze woda".



Niedaleko, w pobliżu miasteczka El Golfo znajduje się Charco de los Clicos - intensywnie zielone jeziorko na czarnej plaży, gdzie można zbierać oliwiny. Woda zawdzięcza swój kolor żyjącym w niej glonom.

Opisując atrakcje Lanzarote nie można zapomnieć o Jardin del Cactus, zaprojektowanym przez Cesara Manrique'a ogrodzie, w którym znajduje się kilka tysięcy gatunków i odmian kaktusów.




Warto odwiedzić też dom Cesara Manrique'a w pobliżu Tahiche, wkomponowany w pole lawy, znajdujący się częściowo pod ziemią.


W ogóle Cesar Manrique odcisnął ogromne piętno na całym krajobrazie Lanzarote. Urodził się w 1919, zmarł tragicznie w 1992. Był malarzem, rzeźbiarzem i architektem. To właśnie dzięki niemu wyspa zachowała swój unikatowy charakter. Przekonał miejscowe władze do zakazu budowy wysokich hoteli (jedyny 17-piętrowy budynek znajduje się w stolicy Arrecife) i stawiania bilbordów (a więc jednak można!!), promował tradycyjną zabudowę - białe domy z framugami okien zielonymi od strony lądu, niebieskimi od morza. Stworzył wiele niezwykłych, ruchomych rzeźb, zaprojektował symbole Parku Narodowego i innych atrakcji turystycznych (części z nich jest autorem).

A na koniec wycieczki można zatrzymać się w bodedze i sączyć zacne wino, delektując się talerzem miejscowych serów i wędlin, co też zamierzam w najbliższych dniach uczynić.

piątek, 27 stycznia 2012

Greensleeves

Alas, my love, you do me wrong,
To cast me off discourteously.
For I have loved you well and long,
Delighting in your company.


Greensleeves was all my joy
Greensleeves was my delight,
Greensleeves was my heart of gold,
And who but my lady greensleeves.

Dziś nie tylko "Zielone rękawy", ale wręcz cała zielona sukienka. Zachwycił mnie jej optymistyczny kolor. To jakby zapowiedź wiosny w środku (coraz bardziej dokuczliwej) zimy.





Sukienka - ciucharnia
Pasek - Camaieu
Buty - CCC

Dla zainteresowanych: piosenka "Greensleves" została według legendy napisana przez króla Henryka VIII dla Anny Boleyn. W rzeczywistości ten ludowy utwór pochodzi najprawdopodobniej z XVI wieku. Współcześnie nagrywało ją wielu artystów, między innymi Loreena McKennit, Rainbow, Blackmore's Night, Jethro Tull, Lynyrd Skynyrd, a nawet Olivia Newton John. Niezły rozrzut, nie ma co :).

wtorek, 24 stycznia 2012

Lanzarote - la isla mágica

Dla mnie to niezwykłe miejsce. Oczarowało mnie od pierwszej chwili. Surowy krajobraz, niesamowite klify, stożki wulkaniczne w różnych odcieniach brązu, czerwieni i żółci, pola lawy porośnięte bladozielonym korzuchem porostów. Cóż w tym atrakcyjnego? Sama do końca nie wiem. Chyba to dzikie piękno, namacalny dowód tego, jak niewiele znaczy człowiek w obliczu potęgi Natury.


Lanzarote nalezy do archipelagu Wysp Kanaryjskich, oprócz La Palmy, El Hierro, La Gomery, Teneryfy, Gran Canarii i Fuerteventury. Wszystkie powstały w wyniku podwodnych erupcji wulkanicznych, około 20-40 milionów lat temu. Lanzarote była drugą w kolejności. Jej wiek ocenia się na 15 milionów lat.
Pierwszymi mieszkańcami Wysp Kanaryjskich byli Guanczowie, przypominający z wyglądu Europejczyków, ale wykazujący wiele podobieństw do człowieka z Cro Magnon. Prawdopodobnie byli Berberami. Podczas hiszpańskich podbojów stawiali zbrojny opór Hiszpanom i zostali przez nich paskudnie potraktowani. Wielu sprzedano jako niewolników.
W XVIII wieku na Lanzarote miały miejsce trwające przez 6 lat wybuchy wulkanów, w wyniku których znaczna część wyspy została pokryta grubą warstwą lawy i popiołów. Większość mieszkańców uciekła na głównie na Fuerteventurę. Co ciekawsze - podczas erupcji prawie nie było ofiar śmiertelnych. Ludzie zaczęli umierać później, głównie z głodu, ponieważ w wyniku erupcji została zniszczona większość pól uprawnych. Musiało minąć trochę czasu, zanim zorientowano się, że popiół jest bardzo żyzny i można na nim hodować warzywa i owoce, przede wszystkim winorośl.


Winnice wyglądają właśnie w ten sposób. Każda roślina otoczona jest murkiem i rośnie w zagłębieniu. Ciemne podłoże długo utrzymuje ciepło i przyspiesza skraplanie pary wodnej, dzięki czemu winogrona są bardzo słodkie, a wino przednie. 
Wyspa zawdzięcza nazwę niejakiemu Lancelotto Malocello z Włoch. Później przechodziła z rąk do rąk, była najeżdżana przez piratów angielskich, francuskich i marokańskich. Dopiero w drugiej połowie XX wieku zaczęła stawać się turystyczną atrakcją. Nie ma tu wysokich hoteli ani apartamentowców. Wyspa wciąż jest bardzo naturalna, a budynki wpisują się w dziki krajobraz.
Więcej o atrakcjach turystycznych za tydzień, a teraz jescze kilka zdjęć:

Wnętrze krateru

Pole lawy

Widok z klifu


piątek, 20 stycznia 2012

Hej kobieto, załóż misia.

Z misiem naprawdę miałam szczęście. Idąc do ulubionej ciucharni myślałam, że dobrze byłoby kupić futerkową kamizelkę, no i wisiała, czekając na mnie. Do tego trafiła się ładna czarna kurteczka. Ech, żeby tak częściej... Chociaż nie mogę narzekać. Prędzej czy później znajduję to, czego szukam.
Zdjęcia były robione w ostatni weekend przed "zimą", która w Warszawie najwyraźniej dobiega końca. Energii do ataku wystarczyło jej na kilka dni. Teraz dogorywa biedna w kałużach. Dobrze jej tak.





Kurtka, kamizelka, pasek, torebka - ciucharnia
Spodnie C&A
Buty - Boti

I jeszcze kilka fotek ze spaceru:

Wyjątkowo estetyczne i inteligentnie ustawione słupki na Wiertniczej. Brawa dla autora pomysłu i wykonawcy!

Tajemnicza głowa na jednej z posesji. Czyżby popiersie właściciela?


I kolejny miś, tym razem całkowicie naturalny. Brytyjczyki to po Maine coonach moja ulubiona rasa. Ten kocurek był wyjątkowo urodziwy - liliowy, z pięknymi pomarańczowymi oczami, których jednak uparcie nie chciał dać sfotografować.

wtorek, 17 stycznia 2012

Italo Calvino "Opowieści kosmikomiczne"

Dzisiaj pierwszy wpis z serii "Czytanie nie jest groźne dla zdrowia i nie wymaga uprzedniego skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą". Będzie o "Opowieściach kosmikomicznych" ("Le Cosmicomiche") włoskiego pisarza Italo Calvino.


Na poczatek notka biograficzna: I.C. urodził się 15 października 1923 roku na Kubie, zmarł 19 września 1985 roku w Sienie we Włoszech. Jest zaliczany do najwybitniejszych włoskich twórców literatury XX wieku. Studiował na uniwersytecie w Turynie, pracował jako dziennikarz, między innymi w komunistycznej L'Unita, ale po inwazji radzieckiej na Węgry w 1956 roku na szczęście przeszedł mu sentyment do komunistów. Zadebiutował powieścią "Il sentiero dei nidi di ragno" ("Ścieżka pajęczych gniazd"). Inne książki to: "Wicehrabia przepołowiony", "Baron drzewołaz", "Rycerz nieistniejący", "Niewidzialne miasta", "Jeśli zimową nocą podróżny".

 
Italo Calvino - zdjęcie ze strony: http://boiteaoutils.blogspot.com/

Jakie są "Opowieści" ? Dziwne, fascynujące, zabawne i zaskakujące. Każda dotyczy jakiegoś naukowego faktu dotyczącego rozwoju Wszechświata lub ewolucji. Po kilkuzdaniowym wstępie narrację przejmuje Qfwfq, który jest... czym? Cząstką elementarną, ideą, komórką, zwierzęciem. Opowiada swoją wersję wydarzeń, opisuje co czuł (jeśli mógł czuć), widział (jeśli mógł widzieć), jakie targały nim uczucia. Swoją drogą, jak można "być", kiedy się jest w punkcie (jest tym punktem?), z którego dopiero ma narodzić się nasz wszechświat w Wielkim Wybuchu? A co więcej - obok znajdują się inni?

Oto fragmencik opowiadania "Wszystko w jednym punkcie" w tłumaczeniu Barbary Sieroszewskiej:
"Rozumie się, że byliśmy wszyscy razem – powiedział stary Qfwfq – bo i jakże by inaczej? Nikt nawet nie miał pojęcia, że może istnieć jakaś przestrzeń. No, i czas tak samo. Na cóż mógłby się nam przydać czas, kiedy wszyscy byliśmy ściśnięci jak sardynki?
Powiedziałem „ściśnięci jak sardynki” ot tak, w sensie literackiego porównania, w rzeczywistości nie było miejsca nawet na to, żeby się ścisnąć. Każdy punkt każdego z nas zbiegał się z każdym punktem każdej innej osoby w tym jedynym punkcie, w którym znajdowaliśmy się wszyscy. W gruncie rzeczy nawet nie przeszkadzaliśmy sobie, chyba tylko pod względem charakterów, bo kiedy nie ma miejsca, to mieć wciąż plączącego się pod nogami takiego antypatycznego faceta, jakim był pan Pbert Pberd, jest rzeczą nad wyraz drażniącą."
I w oryginale (dla miłośników mowy Dantego):
"Si capisce che si stava tutti li, - fece il vecchio Qfwfq, - e dove, altrimenti? Che si potesse essere lo spazio, nessuno ancora lo sapeva. E il tempo, idem: cosa volete che ce ne facessimo, del tempo, stando li pigiati come scciughe?
Ho detto 'pigiati come acciughe' tanto per usare una immagine letteraria: in realtá non c'era spazio nemmeno per pigiarci. Ogni punto d'ognuno di noi coincideva con ogni punto di ognuno degli altri in un punto unico che era quello in cui stavamo tutti. Insomma, non ci davamo nemmeno fastidio, se non sotto l'aspetto del carattere, perchè quando non c'è spazio, aver sempre tra i piedi un antipatico come il signor Pbert Pberè la cosa più seccante".

Lekkie i łatwe? Raczej nie. Ale nie można się oderwać.
Zachęcam :)

piątek, 13 stycznia 2012

Projekt Nina 01

Jakiś czas temu kupiłam wydaną przez wydawnictwo Filo książkę Niny Garcii "Klasyczna setka czyli co powinna mieć w szafie każda kobieta z klasą". Książka jak to książka o ciuchach. Literatura najwyższych lotów to nie jest, większość propozycji baardzo amerykańska (i raczej na kieszeń bohaterki "Seksu w wielkim mieście" niż biolog środowiskowej i kociej behawiorystki w jednym), ale kilka rad dotyczących potrzebnych każdej kobiecie rzeczy można znaleźć. No i urocze rysuneczki Rubena Toledo - w nich się zakochałam. Kobiety, kobietki, damy, damulki, dziewczyny odwzorowane z dużą sympatią i poczuciem humoru.
Ale do rzeczy. Zainspirowana lekturą postanowiłam sprawdzić, czy przeciętna polska czterdziestolatka ma szansę zrealizować choć część propozycji pani Garcii. Na początek:
1. SUKIENKA TRAPEZOWA. Węższa u góry, do dołu rozszerzająca się na kształt litery A. Najbardziej popularna była w latach 60-tych ubiegłego wieku (wystarczy spojrzeć na Twiggy), ale wprowadził ją na rynek mody pod koniec lat 50-tych Ives Saint Laurent, wtedy projektujący dla domu mody Dior. Według autorki nadaje się na każdą okazję, wystarczy tylko zmienić dodatki, przede wszystkim buty i rajstopy. Jesienią i zimą pasują do niej kozaki, w cieplejszych porach roku sandały.
Moja jest taka. Dobrze wygląda z czarnym krótkim sweterkiem.






Sukienka - Oviesse
Buty - Fashion House Piaseczno
Kolczyki koła - KappAhl

CDN...

wtorek, 10 stycznia 2012

Gra w kulki

Kolejna porcja mojej radosnej "tfurczości". Tym razem zawieszki na szyję z ceramicznych kulek. Ładnie prezentują się na długim łańcuszku. Jak widać na zdjęciach mogą być większe lub mniejsze. Jedną udało mi się zrobić z kamienia, ale znalezienie kulki odpowiedniej wielkości z naturalnego minerału nie jest łatwe.
Gdyby ktoś był zainteresowany...








Materiały: ceramika, kamień, metal

czwartek, 5 stycznia 2012

Czego nie kupiłam :)

Wybrałam się dziś na przecenowe łowy do Galerii Mokotów. Ponieważ jednym z moich niezapisanych postanowień noworocznych jest skupienie się na butach, to raczej ich szukałam. Pozostałe rzeczy mierzyłam z ciekawości. Znalazłam kilka wartych rozpatrzenia, choć raczej z nowych kolekcji. Przy okazji zauważyłam, że ciągnie mnie w stronę czerni/granatu/wiśni i bieli z wyraźną przewagą pierwszego z zestawów.
A oto czego nie kupiłam (przepraszam za jakość zdjęć, ale trudno się samej sfotografować):

H&M


 Białe spodnie były niestety za duże, ale bardzo mi się podobały - szerokie na dole, z dość ciężkiej tkaniny. Pasiasty top to chyba w ogóle jest krótka spódniczka, za to "pytoniasty" sweterek jest jak najbardziej do rozważenia.

MANGO


Marynarka z cekinami chodzi za mną od jakiegoś czasu, ale nawet przeceniona nadwerężyłaby mój budżet. Może trafi się coś w ciucharni :). Do sukienki zrobiłam drugie podejście. Mierzyłam ją kilka dni temu i byłam gotowa kupić, ale mężnie oparłam się pokusie. Dziś stwierdziłam, że zrobiłam słusznie.

RIVER ISLAND


Biało-czarna sukienka jest dziko seksowna, choć mogłaby być odrobinę krótsza. Niestety, jeszcze nie jest przeceniona. Na pierwszym zdjęciu widać kojarzący się z odwróconą choinką wzór na spódnicy, która nawet mi się podobała, ale była niestety za szeroka w talii (a mniejsza nie weszłaby na biodra).

ZARA

Biały płaszcz jest śliczny i do tego przeceniony, ale mam ten sam problem co z cekinową marynarką. Chociaż co do niego (i innych rzeczy z Zary, które mierzyłam, ale nie afotografowałam) nie tracę nadziei. Dlaczego? O tym kiedy indziej.

wtorek, 3 stycznia 2012

Perfumy stycznia

Mam lekkiego świra na punkcie perfum, co zapewne wynika z tego, że jestem wrażliwa na zapachy. Udało mi się zgromadzić małą kolekcję zapachów, których używam wymiennie - co miesiąc inny.
Dziś mój zapach stycznia, czyli Crystal Noir od Versace.
Głowę zapachu tworzy pomarańcza, serce: gardenia i piwonia, a podstawę amber, olejek piżmowy i drzewo sandałowe. Jest intrygujący i zmysłowy. Moim zdaniem znakomicie otula i ogrzewa zimą. Lepiej sprawdziłby się, gdyby w końcu chwycił mróz, ale pasuje do krótkich dni i swetrów, nawet jeśli nie są najgrubsze.





Jakby się kto pytał, to bakłażany tak mi jakoś przypasowały do butelki.

niedziela, 1 stycznia 2012

Nowy Rok

Z pewnym opóźnieniem, ale chciałam życzyć wszystkim, którzy spędzali Sylwestra tak:


a chcieliby tak...


i tym, którzy zamiast tak:...


świętowali tak:...


Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku 2012!

Spotkań z ciekawymi ludźmi, wypraw w piękne miejsca, prawdziwych przyjaciół, zachwytu nad światem, chwil spokoju i wiele, wiele więcej...

Stylizacja domowa: bluza - H&M, klapki - Deichmann.
Stylizacja sylwestrowa: bluzka - ZARA, spodnie - Next, buty - ciucharnia, torebka - prezent, obroża - Giełda Minerałów.