poniedziałek, 21 maja 2012

Sarong

Kiedy chodziłam do podstawówki, zbierałam wycinki z kolorowych magazynów, które wtedy wydobywało się dosłownie spod ziemi. Pamiętam serię reklam ze ślicznymi dziewczętami i tajmniczym napisem "Who are you sarong kebaya?" Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Myślałam nawet, że to imię i nazwisko kobiety na zdjęciu. Brzmiało magicznie. Dopiero znacznie później dowiedziałam się, że to nazwy części tradycyjnego stroju kobiet z Dalekiego Wschodu. Trochę szkoda.... Piękna Sarong Kebaya o tajemniczym uśmiechu okazała się stewardesą singapurskich linii lotniczych...
A co do sarongu...

Wyszperałam go w mojej ukochanej ciucharni wiele lat temu. Leży sobie spokojnie w szafie. Bardzo przydaje się na wyjazdach, kiedy podczas zwiedzania wymagana jest długa spódnica. Można zarzucić na szorty (albo nawet na ramiona jako chustę, gdy ma się długie spodnie, ale bluzkę bez rękawów), a później schować do torby. Poza tym ma ładny wzór i jest jedwabny, więc broni się też jako całkiem elegancka spódnica. No i tyle.





T-shirt - MANGO
Kurtka - Mexx
Sarong, pasek - ciucharnia
Baleriny - Deichmann

I jeszcze kilka zdjęć na deser:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz