wtorek, 20 grudnia 2011

Fabrizio De Andre

Jego mistrzem był Georges Brassens, którego piosenki tłumaczył i śpiewał po włosku. Nagrał też kilka utworów Leonarda Cohena. Urodził się 18 lutego 1940 roku w Genui, w rodzinie adwokata i profesora Giuseppe De Andre. NIe był najlepszym uczniem, kilkakrotnie zmieniał szkoły, ale miał duże zdolności muzyczne. W wieku 8 lat zaczął uczyć się grać na skrzypcach, a jako 14-latek pokochał gitarę. Będąc nastolatkiem zaczął pisać pierwsze piosenki. Fascynował go półświatek - prostytutki, drobni oszuści, przegrani słabeusze. Jego utwory mają niewiele wspólnego z tym, co zwykle kojarzy nam się z "włoską piosenką". Nie są lekkie, łatwe i przyjemne. Teksty opowiadają o poważnych sprawach, poruszają problemy egzystecjalne, religijne, tragedię ofiar wojny. Jednym z najlepszych albumów artysty jest "Creuza de ma" z piosenkami śpiewanymi w dialekcie genueńskim. 
Pierwszym utworem Fabrizia, jaki usłyszałam (grazie, Agata!) był "Anime Salve" z wydanej w 1996 roku płyty pod tym samym tytułem. Dawno żaden utwór tak mnie nie poraził. Piękny, poetycki tekst i niesamowity głos (De Andre śpiewa z Ivano Fossatim). Słuchałam w kółko przez kilka dni i chciałam więcej.
Tu w wersji koncertowej:
Anime Salve

Potem były kolejne: "Via del Campo", "Amico Fragile", "Il Pescatore", "Volta la Carta", "Testamento di Tito", "Cantico dei drogati", "Dormono sulla colina", kompletnie zaskakujące i odjechane "Ottocento" no i mój ukochany "Geordie", śpiewany z córką Luvi:
Geordie

Fabrizio De Andre zmarł 11 stycznia 1999 roku w Mediolanie. Został pochowany w rodzinnej Genui, na cmentarzu Staglieno.
Na zakończenie, żeby trochę wprowadzić się w świąteczny nastrój, piękna ballada z albumu "La Buona Novella"
Il sogno di Maria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz