wtorek, 21 lutego 2012

Przeczytałam w "Wysokich obcasach" z minionego weekendu artykuł Agnieszki Mitraszewskiej pod tytułem "Nie stawaj na głowie". Dotyczy jogi i bardzo mnie zasmucił, bo w gruncie rzeczy dotyczy znacznie szerszego zjawiska. Jest o tym, co się porobiło z jogą w Stanach Zjednoczonych. Jest diablo popularna, przede wszystkim wśród kobiet, co samo w sobie jeszcze nie jest takie złe, ale oznacza wiele szkół i ośrodków, zajęć w klubach fitness, prowadzonych przez ludzi, którzy nie zawsze są wykwalifikowanymi nauczycielami. Często wystarczy krótki kurs i można już prowadzić zajęcia - bez doświadczenia, znajomości budowy ludzkiego ciała, psychiki, itp. Wokół tego rozwija się cały przemysł, bo przecież elegancka kobieta z byle czym i w byle czym na zajęcia nie pójdzie. Musi mieć odpowiednią matę, pokrowiec na nią, zestaw akcesoriów (bloczki, rękawiczki, skarpetki, ręcznik, płyn do czyszczenia maty, poduszeczkę relaksacyjną na oczy, paski, poduszkę do medytacji), no i oczywiście ciuchy (chyba, że ćwiczy nago, bo i taka opcja jest możliwa). Do tego odpowiednia biżuteria. Bez niej się nie da. Zresztą, co będę pisać po próżnicy. Wystarczy zajrzeć na strony sklepów, na przykład:
http://www.everythingyoga.com/
http://www.yoga-clothing.com/
http://www.divinegoddess.net/

i poszperać w różnych podkategoriach, podziwiając maty:
Torby:


Kostki:

Ciuchy:

Biżuterię:
Oczywiście dostępne są różne rodzaje jogi, w zależności od tego co komu w duszy gra: power yoga, hormonalna, twarzy, z dzieckiem, psem...
Wzrost popularności joga zawdzięcza też celebrytom. Co chwila ktoś mniej lub bardziej znany opowiada, jak asany pięknie wyrzźbiły mu mięśnie (nie mówiąc o fantastycznym wpływie na życie seksualne). To przyciąga. Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu:
"Joga miała pierwotnie przygotować ciało na siedzenie bez ruchu i głęboką koncentrację, a skończyło się jak zwykle - na rzeźbieniu pośladków".
Popularność jogi sprawia, że spada jakość zajęć. Boję się, żeby tak nie stało się i u nas. W mojej okolicy jest przynajmniej 6 miejsc, w których odbywają się sesje. Są szkoły z wykwalifikowanymi nauczycielami, ale trafiłam raz na zajęcia, gdzie prowadząca nawet nie spytała, czy miałam już z jogą do czynienia, czy to jednorazowa wizyta, na jakie problemy ze zdrowiem się uskarżam, itp.
Trochę sobie dziś poużywałam kosztem innych. W końcu, czy jest coś złego w tym, że ktoś chce mieć matę ze wzorem na zamówienie i bajerancką poduszeczkę relaksacyjną z najlepszego chińskiego jedwabiu? Niby nic, płaci to dostaje. Jednak dla mnie to część większej całości. Ten wpis mógłby być równie dobrze poświęcony akcesoriom do jazdy konnej (te derki różowiutkie lub w panterkę!), dla psów, ciuchom na fitness, i tak dalej. Rozmieniamy się, koncentrujemy nie na tym, co jest ważne w danej dziedzinie, ale na otoczce, tracąc z oczu sedno. Wiek niewinności dawno się skończył.

Namaste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz