niedziela, 5 sierpnia 2012

Skandynawska odyseja cz. III

Kolejny etap podróży zaprowadził nas do Slagnas.


Trudno je nazwać miasteczkiem. To właściwie wioska, składająca się z kilkunastu domów, ze stacją benzynową, małym sklepem spożywczym, domem ludowym, szkołą i kościołem. Mają jednak swoją swoją stronę internetową:

(w zakładce Bilder są do obejrzenia bardzo ładne zdjęcia)

Najbliższe miasta toArjeplog (czyta się zupełnie inaczej), Sorsele i Arvidsjaur. Slagnas leży około 130 kilometrów od koła podbiegunowego. Okazuje się, że nawet w takim miejscu da się znaleźć sporo atrakcji. Dla wędkarzy: okoliczne rzeki i jezioro ze szczupakami:


Dla miłośników egzotycznych ptaków - strusia farma:



Dla psiarzy - takie oto cudowności:


No i oczywiście nie można nie wspomnieć o reniferach, przed którymi ostrzegają takie znaki:


O tym, że trzeba uważać na te zwierzaki, przekonałam się dość szybko. Dosłownie pięć minut po przekroczeniu koła podbiegunowego musieliśmy się zatrzymać, bo szosa została zajęta przez czworonożnych uczestników ruchu:






Później często wychodziły na drogę, ale już mniejszymi grupami albo pojedyncze osobniki. Śmiesznie chodzą, kręcąc pupą, a gdy nie biegną strzelają im stawy, co ma podobno ostrzegać i odstraszać owady.

Niedługo: Góra, siostra Ratched, Kiruna i deszcz, deszcz, deszcz... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz