piątek, 3 sierpnia 2012

Skandynawska odyseja część II

Drugi etap podróży - z Goteborga w okolice Ostersund udało nam się pokonać w jeden dzień.


Jazda była długa. Lało. Za oknami najpierw przesuwały się osiedla, potem głównie lasy. Lało. Jeziora, potoki, torfowiska. Deszcz. Dużo deszczu. Droga E45, która miała nas zaprowadzić aż za koło podbiegunowe. Przy takiej pogodzie perspektywa nocowania w namiocie jakoś dziwnie straciła na atrakcyjności. Na szczęście, jak się okazało, nie tylko dla mnie. Zatrzymaliśmy się w schronisku młodziezowym, około 20 kilometrów od Ostersund. Nazywał się:




Udało mi się znaleźć ich stronę internetową, jakby ktoś był zainteresowany.


Nie mówią po angielsku. Płaci się tylko gotówką. Pokoje czyste, duża jadalnia, kuchnia... Całkiem przyjemnie.

Siedzieliśmy w świetlicy, gadaliśmy, za oknem padało, było normalnie i szaro. Dopiero kolega zwrócił mi uwagę, że jest już po 23. Gdy zasypiałam po północy, wciąż było tak samo. To był pierwszy raz, kiedy nie widziałam nocy.
Następnego ranka deszcz przestał padać i zaczęło się wypogadzać. Okolica okazała się bardzo sympatyczna, wręcz swojska.





Trafiliśmy też na zamknięte o tak wczesnej porze muzeum minerałów i meteorytów z murkiem, w który wmurowane były bardzo interesujące kamienie.





Przed południem odpaliliśmy nasz zapakowany do granic możliwości samochód i w drogę, do Laponii.

Niedługo: jakie zwierzątka można spotkać w Szwecji, Laponia i krąg polarny. Oczywiście będzie też Góra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz