poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Skandynawska odyseja część IV

W Slagnas pogoda poprawiła się, co uśpiło moją czujność i nastroiło optymistycznie. W dobrym nastroju (także dzięki napotkanym na drodze reniferom) dojechałam do Kiruny.


Kiruna, czyli Giron zawdzięcza swoją nazwę białej pardwie i jest jednym z najważniejszych miast Laponii, a także najbardziej na północ wysuniętym miastem Szwecji. Znajdują się tam jedne z największych na świecie złoża rud żelaza. Prawa miejskie otrzymała w 1948 roku. W pobliżu miasta każdej zimy wznoszony jest Lodowy Hotel, znajdują się tam też jedne z największych torów testowych dla samochodów, zimą odbywa się Festiwal Śniegu, znajduje się tam też siedziba Szwedzkiego Instytutu Fizyki Kosmicznej. Nieczynne kopalnie można zwiedzać z przewodnikiem.
A oto parę zdjęć:







Kiruna jest też znanym ośrodkiem turystycznym, leży bowiem niedaleko Parku Narodowego Abisko ,a na zachód od niej znajduje się Nikkaloukta, gdzie zlokalizowana jest baza wypadowa w masyw Kebnekeise, znanej też jako "p...na góra" (dlaczego - o tym już niedługo) czyli najwyższego szczytu Szwecji.



Wbrew pozorom to tylko sześćdziesiąt kilka kilometrów.

O tym, co działo się w Nikkaloukcie - przy następnej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz